W 1885 roku na specjalne życzenie cesarza Wilhelma II Hohenzollerna wzniesiono dworzec. Można by zapytać, po co cesarzowi dworzec, ale odpowiedź historyków zaskoczy niejednego dociekliwego. Otóż Wilhelm II potrzebował dworca z powodu… miłości. Z miłości do polowania i do sekretnego kochanka, jakim był hrabia z rodu Dohnów mieszkający w posiadłości w Prakwicach.
Te dwie namiętności często przyciągały cesarza w te strony, a legendy głoszą, że powitalny pawilon cesarski – bo takie miano nosił wówczas dworzec – był czymś więcej niż stacją kolejową. To tu odbywały się romantyczne schadzki, rozbrzmiewała muzyka fortepianu i bawiono się tam iście po cesarsku.